Polub nas na Facebooku

Encyklopedia

Wielbicielki Śiwy

„Ta, która mówiła: ‘Nie pokalam swymi stopami świętej góry Pana’,
chodziła na rękach, ze stopami skierowanymi w niebo.
Ta, którą Pan o złoto-czerwonym ciele wyróżnił powitaniem
‘moja matko!’, kiedy Uma śmiała się na jej widok,
jest skarbem rodziny Karaikkal”.

Święta Nambi-andar-nambi

Punithawathi była córką bogatego kupca i wierną żoną. Kiedyś mąż przysłał jej dwa mango z targu i poprosił, żeby podała mu owoce na obiad. Odwiedził ją jednak gość, którego poczęstowała jednym mango. Dla męża zostało więc tylko jedno. Owoc tak smakował mężowi, że poprosił o drugi. Punithawathi nie powiedziała mu prawdy, gdyż bała się jego gniewu. Poprosiła o pomoc Śiwę, który dał jej mango, a ona pokroiła je i podała mężowi. Owoc smakował jak nie z tego świata, dlatego mąż spytał Punithawathi, skąd go ma. Wtedy wyznała mu prawdę. Mąż nie uwierzył i poprosił o jeszcze jedno mango z tego samego źródła. Kobieta modliła się do Śiwy, by nie pozwolił nazywać jej kłamczynią. Pan dał jej następne mango. Mąż był świadkiem cudu i uznał, że jego żona jest boginią. Postanowił odejść od niej, ponieważ w jego zrozumieniu bliski związek z boginią byłby grzechem. Udał się na długą wyprawę, a po powrocie zamieszkał w innym mieście i raz jeszcze się ożenił. Miał z nową żoną córkę, której na pamiątkę pierwszej żony nadał imię Punithawathi. Rodzice „pierwszej” Punithawathi dowiedzieli się o miejscu pobytu męża córki. Zaprowadzili ją do niego i zażądali, by przyjął ją z powrotem. Na widok żony mężczyzna padł jej do stóp i błagał o wybaczenie. Musiał wyjaśnić zdumionym rodzicom, że dla niego Punithawathi była boginią i dlatego nie mógł obcować z nią jak z żoną. Kobieta uświadomiła sobie wtedy, że wszelkie doczesne więzi są niewolą, a jedyną osobą, z którą czuła się naprawdę związana, był Pan Śiwa. Postanowiła więc udać się na świętą górę Kajlasa, by zobaczyć się ze swym Panem. Kiedy dotarła pod górę, uznała, że nie śmie postawić na niej swych stóp. Dlatego zaczęła wspinać się na rękach. Ujrzawszy dziwną istotę wspinającą się na szczyt, Parwati zaśmiała się. Śiwa skarcił Ją: „O Parwati! Ta, która zmierza do nas, jest jak matka, która chce rozbawić swoje dzieci”. A kiedy Punithwathi dotarła na górę, Śiwa zwrócił się do niej: „Matko!” Kobieta krzyknęła zaś: „Ojcze!”, i padła do Jego stóp. Pan pragnął obdarzyć ją jakimś błogosławieństwem, a Punithawathi poprosiła o wieczną miłość do Niego. Śiwa polecił jej wrócić między ludzi i śpiewać o Jego chwałach. Kobieta czyniła tak do końca swych dni, po czym Pan zabrał ją do siebie. Punithawathi była jedyną osobą, która wróciła z góry Kajlasa.

Sekkizhaar w Perijapuranie wspomina o dwóch świętych kobietach: matce Sundarara Isai-dźnanijar oraz o Mangajarkkarasi, królowej Madurai, która zaprosiła Sambandara na debatę z dźinijskimi uczonymi.

Thilagawathi, starszą siostrę Appara, również uznano za świętą. Bez jej pomocy świat nigdy nie dowiedziałby się o jej bracie. Była jego jedyną krewną, a także osobą, która go wychowywała i uratowała od pewnej śmierci. Thilagawathi miała wyjść za wojownika, lecz po zaręczynach zmarli jej rodzice, a wkrótce i narzeczony. Dziewczyna chciała także umrzeć. Wtedy Appar wybłagał, by się nim zajęła. Bardzo przeżyła decyzję brata o przyłączeniu się do wyznawców Dźajny. Sama ślubowała wierność Śiwie i służyła mu do końca swych dni. Błagała Pana, by uratował jej brata. W odpowiedzi Pan raził Appara silnym bólem, dzięki czemu udało mu się wydostać z dźinijskiego klasztoru. Wtedy Thilagawathi wyleczyła brata, powtarzając pięciosylabową mantrę Śiwy i smarując jego ciało świętym popiołem. Następnie nakazała bratu pójść do świątyni i błagać Pana o przebaczenie. Tym sposobem zastąpiła bratu nie tylko ojca i matkę, ale też guru. Wyleczyła go bowiem zarówno z fizycznej choroby, jak i wskazała drogę duchowego odkupienia.

Kolejną świętą była żona bramina Nilanakkara o nieznanym imieniu. Codziennie uczestniczyła ona razem z mężem w czczeniu Śiwy. Pewnego dnia, gdy jej mąż w wielkim skupieniu wypowiadał mantrę „Namaśiwaja”, żona zauważyła wielkiego pająka na czubku lingi. Kierowana matczynym uczuciem, bez zastanowienia zdmuchnęła pająka. Bramin rozgniewał się. Nie wolno dmuchać na bóstwo, gdyż można je przy tym opluć! Zbeształ ją za głupotę i nie pozwolił wrócić do domu. Kobieta była zmuszona przenocować w świątyni. Wtedy Śiwa ukazał się braminowi we śnie. Miał niemal całe ciało zatrute jadem, a zdrowe było tylko to miejsce, z którego żona zdmuchnęła pająka! Głupi bramin obudził się i pobiegł do świątyni błagać żonę, by do niego wróciła. Pan Śiwa potraktował jej czyn tak, jak na to zasługiwał – jako akt matczynej miłości. Śiwa miał przyjaciół, synów i sługi, lecz po raz pierwszy ten, który nie narodził się z łona kobiety, potraktował kogoś jak własną matkę! Oczywiście żaden czyn wielbicielek Pana nie może równać się z poświęceniem żony Najanmara Siruthondara, która gotowa była zabić własnego syna dla bhakty Śiwy. Taka ofiara wykracza poza ludzkie pojęcie.

Można zadać sobie pytanie, dlaczego Śiwa pozwala na, z pozoru, bezduszne zachowanie swych wielbicieli. Otóż kultura i religia zanikają raczej z powodu obojętności wyznawców niż ich nadgorliwości. Śiwaici od zawsze byli znani z wyrażania swej intensywnej miłości do Śiwy w sposób nie wolny od przemocy. Wygląda też na to, że Pan to docenia. Z drugiej strony wielbiciele Wisznu uchodzą za spokojnych, podobnie jak ich Pan. W sanatana dharmie każdy, bez względu na swą naturę i temperament, znajdzie dla siebie miejsce. Nie ma identycznych zasad i praw dla wszystkich bez wyjątku. Bóg nie ma faworytów! Ponad wszystko ceni On „bhawana”, uczucie wielbiciela. Podsumujmy ten rozdział słowami Thomasa Mertona: „Mistyk to ktoś, kto podporządkowuje się potędze miłości większej niż ludzka. Zbliża się do Boga w ciemności, która wykracza poza granice ludzkiego rozumu i wiedzy pojęciowej. Mówiąc o mistycyzmie, mam na myśli obszar, w którym człowiek nie panuje w pełni nad swym życiem, umysłem i swą wolą. Jednocześnie podporządkowuje się Bogu, który jest mu bliższy niż własna jaźń”. Wielbiciel i wielbicielka osiągają szczyt realizacji i nie zależy im wtedy, aby mieć wpływ na własne życie. Nie mają osobnego życia, umysłu czy woli. Podporządkowali ciało, umysł i duszę Bogu i są przekonani, że Jego łaska i rozum przeprowadzą ich na falach boskiego współczucia na inną stronę istnienia. Na ścieżce całkowitego podporządkowania nie można upaść czy popełnić błędu. Pan, który jest także ukochanym wielbicieli, pomaga im osiągnąć wszystko.
Om Namaśiwaja!