Polub nas na Facebooku

Encyklopedia

Pokuty Parwati

„Nieskazitelny Pan przebywa wiecznie w sercach tych,
którzy są jemu drodzy,
i którzy składają Jemu pokłony.
Pan czterech głównych zasad i Pan szlachetnej Dewi”.
Święty Thirumular

Parwati wróciła do domu bardzo poruszona: „Na co mi uroda, skoro mój Pan mnie nie zauważa! Jedyną rzeczą, na którą zwraca uwagę, jest potęga wyrzeczenia”. Rodzice i bracia próbowali ją pocieszyć, ale wszystko na nic. Wtedy odwiedził Parwati niebiański mędrzec Na­rada:

„O Parwati! Nie rozpaczaj. Z pewnością poślubisz Pana Śiwę. Igno­ruje cię, ponieważ wyczuł w tobie ślad złudnego ego. Dumna ze swej młodzieńczej urody myślałaś, że zauroczysz Pana. Teraz już wiesz, że wygląd nie robi wrażenia na Mahajoginie. Konieczna jest moc wyrzeczeń. Nauczę cię tajemnej mantry, którą Śiwa bardzo ceni. To ‘Om namaśiwaja!’. Ci, którzy powtarzają tę formułę z oddaniem i wytrwałością, znajdują drogę do Jego serca”.

Parwati zwróciła się do rodziców o zgodę na odejście do lasu. Ojciec zgodził się, lecz matka wyraziła sprzeciw: „Nie możesz praktykować pokut w domu? Masz tu wszystko, czego potrzebujesz. Nie wypada, żeby młoda dziewczyna oddawała się umartwieniom sama jedna w lesie”. Z powodu tych słów Parwati zyskała imię „Uma” – „nie odchodź”. Parwati została w domu, ale przestała jeść i pić. Dopiero wtedy Mena pozwoliła jej odejść.

Parwati zdjęła z siebie wykwintne szaty i biżuterię, przywdziała „szatę” z kory drzew, przewiązała biodra powrozem z trawy. Następnie, w towarzystwie dwóch przyjaciółek, odeszła w góry, tam gdzie Śiwa spalił na popiół Kamę. Widok znajomej okolicy wywołał u Parwati przypływ żalu. Płakała i głośno wzywała imię Śiwy. Kiedy fala emocji opadła, przygotowała się do długiego procesu czczenia. Przygotowała ołtarz z lingą Śiwy, usiadła przed nim i rozpoczęła into­nowanie pięciosylabowej mantry. Latem siedziała pośrodku kręgu pięciu ognisk, podczas monsunu – na deszczu, a zimą – na śniegu. Nie przestawała przy tym powtarzać świętej mantry. Dzielnie znosiła letni upał, lodowate wichury i śnieżyce. Pierwszego roku żywiła się wyłącznie owocami, drugiego – liśćmi, z którego to powodu zyskała imię Aparna – „Tej, która je liście”. W trzecim zaś roku Parwati przestała w ogóle jeść. Odziana w samą tylko korę, ze splątanymi włosami, powstrzymująca wszelkie potrzeby ciała, w swym wyrzecze­niu posunęła się dalej od największych mędrców.

Nawet Natura zlękła się potęgi jej ascezy. Chciała jakoś wesprzeć Parwati, dlatego dostarczała jej do czczenia kwiatów. Zwierzęta przestały na siebie polować i przebywały zgodnie w pobliżu obejścia Parwati. Mijały lata, a Śiwa się nie pojawiał. Dziewczynę odwiedzili za to Himawan z Meną. Rodzice chcieli ją skłonić do przerwania bezo­wocnych umartwień, ale ich nie posłuchała. Co więcej, wzmogła intensywność swych praktyk tak bardzo, że trzy światy począł nękać przeraźliwy żar. Bogowie nie wiedzieli, dlaczego klimat gwałtownie się zmienił. Udali się więc do Wisznu, który im wyjaśnił, że przyczyną jest tapasja Parwati. „Chodźmy zatem do Pana Śiwy i poprośmy Go, żeby spełnił życzenie Parwati”.

Bogowie bali się rozgniewać Śiwę, ale kiedy Wisznu obiecał im ochronę, zgodzili się z nim pójść. Śiwa przebywał w stanie głębokiego samadhi. Bogowie zwrócili się do Nandiego, żeby powiadomił swego Pana o ich przybyciu. Śiwa ucieszył się z wizyty i był gotów wysłuchać ich prośby.

Przemówił Wisznu: „O Panie! Demon Taraka zagraża wszystkim bogom. Wiedząc o Twoim celibacie, wyprosił u Brahmy zapewnienie, że nie zabije go nikt inny, jak Twój syn. Od lat Parwati oddaje się po­kutom, by wybłagać Twą przychylność. Żar jej tapasji pali trzy światy. Wysłuchaj jej próśb! Panie, tylko Ty możesz nas uratować. Dlatego porzuć ślub czystości dla dobra całego stworzenia!”.

Śiwa przemówił w te słowa: „Jeśli Ja przygarnę Parwati, wtedy do żywych wróci Kama i zagrozi bogom i mędrcom w medytacji! Pożądanie prowadzi do upadku. Z niego rodzi się złość, ze złości ułuda, która niszczy wyrzeczenie. Dlaczego wciąż na mnie nalegacie?”.

Wisznu nie ustępował: „Czyżbyś nie wiedział, że Parwati to Sati, która narodziła się ponownie jako córka władcy gór? Tak bardzo prag­nie znowu być z Tobą, że poddała się najsroższym pokutom. Połóż kres jej męce i spraw nam wszystkim radość!”.

Śiwa rzekł: „O Wisznu! Małżeństwo jest wielką przeszkodą dla jo­gina. W tym świecie wiele rzeczy wiąże jogina, ale nic nie czyni tego bardziej jak związek z kobietą. Nie osiągnie wyzwolenia ten, kogo pociągają doczesne przyjemności. Mój rozum broni się przed spełnieniem twojej prośby, ale moje serce mówi co innego. Jestem nie­wolnikiem swych wielbicieli. Niczego nie potrafię im odmówić. Jestem gotów zapomnieć o sobie, byle ich zadowolić. Dlatego poślubię Par­wati i spłodzę syna!”.

Po tych słowach Pan zamilkł, a bogowie wrócili do swych siedzib. Następnie Śiwa wezwał siedmiu niebiańskich mędrców i polecił im sprawdzić determinację Parwati. Udali się więc do niej na szczyt Gauriśikhar. Ujrzeli ją jaśniejącą, zatopioną w medytacji. Skłonili się przed nią nisko i oznajmili, żeby przerwała pokuty, gdyż Śiwa nigdy jej nie poślubi.

„Narada, który namówił cię do wyrzeczeń, jest oszustem. On zawsze próbuje odwieść ludzi od światowego życia. Niegdyś przekonał synów Dakszy, żeby nie zakładali rodzin i – ku rozpaczy ojca – pchnął ich na drogę jogi. Narada skłonił też chłopca z plemienia asurów, by poświęcił się Wisznu. Chłopiec naraził się przez to na prześladowanie ze strony swego demonicznego ojca. Z tobą zrobił to samo. Śiwie ko­biety są obojętne. On nie potrafi dać im miłości, gdyż jest wrogiem Kamy. Zresztą widziałaś, jak wygląda. Daj już sobie spokój! Wróć do rodziców i wyjdź za kogoś bardziej odpowiedniego!”.

Słowa mędrców rozbawiły Parwati: „O wielebni! Wasze słowa odpowiadają temu, jak postrzegacie świat, ale do mnie one nie trafiają. Jestem córką gór i byle wietrzyk mnie nie poruszy. Dlatego zwą mnie Aćala. Śiwa jest największym joginem i nie pociąga Go powierzchowne piękno. Jest On Najwyższym Brahmanem i jeśli nie poślubi mnie, zostanę dziewicą. Prędzej Słońce wzejdzie na zachodzie, ogień zacznie mrozić, góra Meru się poruszy, a lotosy zakwitną na skale, niż ja nie dotrzymam słowa. Będę wielbić Śiwę, aż do mnie przyjdzie!”.

Słowa Parwati zrobiły wielkie wrażenie na mędrcach. Wrócili do Śiwy i opowiedzieli, co się stało. Teraz sam Śiwa postanowił wypróbować Parwati. Tak naprawdę nie wątpił w nią, chciał jednak poznać ascetyczne wcielenie swej wiecznej towarzyszki. Stanął więc przed Parwati w postaci starego mędrca. Parwati powstała na znak szacunku i okazała mu wszelkie honory. Mędrzec wypytał ją o rodziców i powód jej praktyk. Parwati rzekła: „Jestem Parwati, córka Himawanta i Meny. Oddaję się ascezie, żeby poślubić Pana Śiwę. Jak dotąd, wszystko na nic, dlatego postanowiłam wstąpić w ogień. Kiedy się odrodzę, będę dalej Go wielbić aż do skutku”.

Śiwę ucieszył jej upór, lecz powiedział, żeby odstąpiła od swego za­miaru. Parwati mimo to wskoczyła w ogień. Wtedy jednak płomienie stały się chłodne niczym pasta sandałowa. Staruszek nie pozwolił jej rozpalić nowego ognia. Chciał jeszcze raz usłyszeć historię Jej życia. Parwati rozpłakała się i nie była w stanie powiedzieć słowa. Zrobiła to za nią jej przyjaciółka Widźaja.

Starzec dociekał, dlaczego pragnie akurat Śiwy. Przecież trudno o mniej odpowiedniego kandydata dla księżniczki. Dodał też: „Już raz miał żonę, którą z Jego powodu odrzucił własny ojciec. Biedna dziewczyna w końcu popełniła samobójstwo. Ty, Parwati, jesteś prawdziwą perłą kobiecego rodu. Porzucisz przyjemności pałacowe, żeby włóczyć się po lesie? Śiwa nie ma w sobie nic, co podobałoby się kobiecie. Zabił twego przyjaciela Kamę i obraził cię swym odejściem. Lepiej zapomnij o Nim!”.

Słowa starca rozzłościły Parwati: „Przyszedłeś tutaj, żeby powtarzać brednie o moim Panu? Nie uda ci się mnie zatrzymać. Co ty wiesz? Nie masz pojęcia, że Śiwa jest Najwyższym Brahmanem. Powiedziałeś, że jest On pełen wad, ale ja doświadczyłam, że gdy tylko o Nim rozmyślam spływa na mnie bezbrzeżne dobro. Popełniłam błąd, goszcząc kogoś, kto obraża mego Pana. Kocham Śiwę i nie chcę nikogo innego!”.

Odwróciła się i poleciła przyjaciółce, by przegoniła nikczemnego pro­roka. Wtedy Śiwa przyjął swą prawdziwą postać i chwycił Parwati za rękę.

„Chcesz zostawić mnie samego? Nie dam się tak łatwo wygonić! Ujęła Mnie twoja wytrwałość i jestem gotów spełnić twe życzenie. Swymi pokutami zdobyłaś mą miłość. Od dziś jestem twym niewolni­kiem. Rozkazuj mi! Wybacz, że tak okrutnie cię sprawdzałem. Przeszłaś jednak wszystkie próby. Proszę Cię, byś poszła ze Mną do mej siedziby w Himalajach”.

Uszczęśliwiona Parwati odparła: „Mój Panie, kiedy pobieraliśmy się poprzednio, obrządek ślubny nie został przeprowadzony właściwie. Tym razem błagam Cię – poproś ojca o mą rękę i dopilnuj, by ślub od­prawiono jak należy”.

„Najmilsza Parwati – powiedział Śiwa – Świat ten spowija ułuda, lecz nie Mnie. Nie dotyczą Mnie przepowiednie, układy planet czy wymogi kultu. Jeśli jednak chcesz, by obrządek ślubny uwzględnił pomyślną pozycję planet i odbył się w zgodzie z tradycją, niech tak się stanie. Niczego ci nie odmówię”. Po tych słowach Parwati wróciła do rodziny, a Śiwa do swej siedziby. Bogowie i ganowie nie posiadali się z radości.

Wkrótce potem Śiwa pojawił się na dworze Himawana w przebra­niu żebraka i tancerza. Jego śpiew i taniec wzbudziły powszechny zachwyt. Spodobał się też Menie i Parwati. Wtem, Parwati rozpoznała w tancerzu Śiwę i zemdlała. Zdało się jej, że pyta: „Chcesz jakiejś łaski, czy pana młodego?”.

Wyszeptała: „Już wybrałam łaskę dla siebie. Chcę Ciebie jako pana młodego”. Nikt inny nie słyszał tych słów boskiej pary.

Matka obsypała tancerza pieniędzmi i drogocennymi kamieniami, lecz on ich nie chciał. „Jak mam ci zapłacić?” – spytała. Nieznajomy powiedział, że ręką swej córki. Matka wpadła w szał i rozkazała straży wyrzucić zuchwalca z miasta. Nikt jednak nie mógł go dotknąć. I nagle tancerz zniknął.

Zabawa Śiwy oszołomiła bogów. Błagali Go, by jeszcze raz poprosił Himawana o rękę córki. Tym razem Pan poszedł do pałacu w przebra­niu bramina. W dłoni dzierżył kryształowe korale i powtarzał imię Wisznu. Rozpoznała Go tylko Parwati i w myślach oddała Panu pokłon. Żart Śiwy rozbawił ją i czekała, co się wydarzy. Bramin poradził jej ojcu, by nie oddawał córki żebrakowi Śiwie, po czym odszedł. Słowa świątobliwego gościa zrobiły wrażenie na matce Par­wati, która zaczęła namawiać męża, by odmówił Śiwie.

Śiwa zaś wezwał siedmiu niebiańskich mędrców, by udali się do Himawana i nakazali mu oddać córkę Śiwie, tak jak obiecał. Mędrcy tymi słowami zwrócili się do króla: „Śiwa jest ojcem wszechświata, a Parwati matką. Dlatego możesz oddać ją tylko Jemu”.

Himawan odparł: „Radbym to uczynić, ale po wizycie pewnego bramina, moja żona się temu sprzeciwia”.

Wtedy do Meny podeszła Arundhati, żona mędrca Waśiszthy. Namawiała matkę do oddania ręki córki Śiwie, gdyż tylko w ten sposób będzie można powstrzymać demona Tarakę.

Mędrcy powiedzieli Himawanowi: „Parwati urodziła się, żeby zostać żoną Śiwy. Twoja córka jest rozumem wszechświata i jego matką. Spadnie na ciebie chwała, jeśli oddasz ją Siwie”.

Słowa te przekonały Menę. Mędrcy przekazali wieści wielkiemu Bogu i wkrótce rozpoczęły się przygotowania do ślubu.

Om Namaśiwaja!

„Złóżmy pokłony Temu, który przebywa w kamieniu i pyle.
Złóżmy pokłony Temu, który przebywa w trawie wyschniętej
i zielonej. Złóżmy pokłony Temu, który przebywa na pustyni
i na polach”.
Śri Rudri, Jadźurweda